środa, 21 lipca 2010

You better bring your own sun sweet girl







Zdjęcia są jakie są; wyglądam, jak wyglądam. Tyle w temacie. Jest za to lans na londyński autobus i Piccadilly Circus. Aha, musicie uwierzyć, że to jest body w granatowo- białe paski. Cóż, nie można mieć całe życie artystycznych zdjęć z rozmazanym tłem, nie? ;)
A tymczasem zostawiłam Londyn i osiadłam na angielskim wybrzeżu. Aktualnie na przemian wyleguję się na plaży, czytam opowiadania Murakami'ego (jak mogłam go odkryć dopiero teraz?), poluję na wyprzedażach, pielęgnuję hobby (polerownie sztućców), tańczę ze zmywarką, lukrowanym głosem odpowiadam na najgłupsze pytania gości restauracji, typu: "Czy macie może pizzę?" (pracuję w Pizzy Hut).
Poza tym w dalszym ciągu nie wiem, czym różni się cider od taniego wina. W każdym razie, wieczorne popijanie cidera, brzmi lepiej niż picie taniego wina.

Miłych wakacji. ;)

body- New Look
spódnica- Terranova
narzutka- Bershka
buty- ??? (kolejne z cyklu 'never ending story', noszę je 4 sezon)

PS- Tytuł posta z tej piosenki.

sobota, 3 lipca 2010

Prownicjonalnie


To niesamowite, że wystarczy wystarczy pojechać 10 minut za miasto i już w "willowej dzielnicy Gliwic" wszystko wygląda zupełnie inaczej- pola całe w chabrach, jezioro, lasy. Takie spędzanie czasu jest naprawdę przemiłą odmianą po ostatnich tygodniach, które spędziłam siedząc głównie z nosem w książkach. Napisałabym, że warto było się pomęczyć, żeby mieć trzy miesiące na słodkie opieprzanie się, ale cóż- za niecałe dwa tygodnie znów emigruję "za chlebem" do Anglii. Więc mogę tylko napisać- drżyjcie angielskie wyprzedaże! A na razie cieszę się pogodą, wygrzewającym się w słońcu kotem i kolczykami z czereśni.











spodenki- H&M
bluzka- szmateks
korale- sfilcowane przeze mnie :)
kapelusz- z szafy Cioci
torebka- Primark <3

zdjęcia- Mme Brzydka