wtorek, 12 kwietnia 2011

Dancing at discos, eating cheese on toast, yeah, you make me merry, make me very very happy

Niespodziewanie dla samej siebie postanowiłam uraczyć Was wizerunkiem mej skromnej osoby. (Powrót na łono szafiarstwa sponsoruje stos kserówek, szukam zajęcia, żeby tego nie ruszyć przed czwartą rano). Jeśli ktoś myśli, że przerwę spowodował głęboki szafiarsko-życiowy kryzys to całe szczęście bardzo się myli. Po prostu mało szałowo ostatnio wyglądam. ;) Na usprawiedliwienie powiem, że robię za to niezłe muffinki, dużo tańczę i uprawiam ostry biblioteking. Poza tym, w przeciwieństwie do mnie mój laptop nie polubił calimocho (czerwone wino+cola) i przestał działać, co znacznie zmniejsza szanse na swobodne użytkowanie komputera. Tutaj też nie wyglądam jak żywcem wyjęta z wybiegu mody, dlatego też dodaje zdjęcie z Fridą, co byście mogli przynajmniej w komentarzach wychwalać moją kotkę niezwykłej urody!











koszula- szmateks
sukienka- Pull&Bear
trzewiki- Promod

zdjęcia- Kasia